Kozioł oporowy na rozebranej linii kolejowej nr 232 (Jabłonowo Pomorskie - Prabuty); Prabuty, 2010 (fot. Tomasz Galicki)
Kozioł oporowy na rozebranej linii kolejowej nr 232 (Jabłonowo Pomorskie - Prabuty); Prabuty, 2010 (fot. Tomasz Galicki)
Tomasz Galicki Tomasz Galicki
738
BLOG

Prowokacja, czy zamierzony plan likwidacji?

Tomasz Galicki Tomasz Galicki Gospodarka Obserwuj notkę 0

Zaglądając o poranku na portal miesięcznika "Rynek Kolejowy" można było doznać sporego zaskoczenia... A to za sprawą artykułu blogera p. Roberta Wyszyńskiego na temat dokumentów, według których PKP PLK S.A. planuje rzekomo zamknięcie, a nawet fizyczną likwidację ponad 4 tysięcy kilometrów linii kolejowych. W ocenie p. Wyszyńskiego liczba ta może sięgać nawet do 7 tysięcy, jeśli samorządy nie zdecydują się na ich przejęcie. Trudno w to wszystko uwierzyć, tym bardziej, że w wykazie są także linie kolejowe i łącznice czynne zarówno w ruchu pasażerskim, jak i towarowym. Wśród nich są także niedawno zmodernizowane i planowane do przebudowy ze srodków w ramach nowej perspektywy budżetowej UE na lata 2014-2020.

Po opublikowaniu tej informacji zawrzało na kolejowych forach dyskusyjnych. Głosy były dość mocno podzielone. Niektórym - mówiąc delikatnie - puściły nerwy, a niektórzy uznali ten artykuł za prowokację. Inni natomiast uważali, że p. Robert Wyszyński nieprawidłowo odczytał intencje włodarzy zarządcy polskiej sieci kolejowej.

Nie ukrywam, że sam byłem mocno zaskoczony i poddenerwowany czytając dokumenty i dołączone do nich załączniki z listą szlaków przewidzianych do zamknięcia/rozbiórki/przekazania samorządom. Nie wynikało z niej jednoznacznie, że zostaną fizycznie rozebrane, ale wykaz był obszerny.

Gdyby to, co napisał p. Wyszyński okazało się faktem dokonanym, to na terenie np. województwa podlaskiego pozostałyby jedynie dwie linie kolejowe: nr 6 (Zielonka - Tłuszcz - Łapy - Białystok - Kuźnica Białostocka) oraz nr 38 (Białystok - Grajewo - Ełk). A co z pozostałymi? Byłaby może jakaś szansa na uratowanie linii nr 36(Łapy - Ostrołęka), gdyż wójt gminy Sokoły p. Józef Zajkowski usilnie walczy o przejęcie tego szlaku na potrzeby ruchu pasażersko-towarowego. Co do pozostałych, to mam ogromne wątpliwości...

Kilkanaście dni temu ukończono gruntowną modernizację jednego z odcinków linii kolejowej nr 223: Orzysz - Ełk. Ta linia również znalazła się w spisie cytowanym przez blogera "Rynku Kolejowego". Dziwić może także fakt wpisania na tą listę wielu odcinków, po których prowadzony jest ruch zarówno pasażerski, jak i towarowy, np. 207 (Toruń Wschodni - Malbork), generująca spory potok podróżnych, czy też niedawno reaktywowane: 81 (Chełm - Włodawa), 403 (Piła Północ - Ulikowo).

Restrukturyzacyjny dysonans poznawczy

Mimo spisania na straty linii nr 207... PKP PLK S.A otworzyła przetarg na wykonanie na niej prac budowlanych [sic!], o czy można przeczytać na oficjalnej stronie zarządcy (!)

Jeszcze przed południem p. Krzysztof Łańcucki (rzecznik PKP PLK S.A.) dementował wieści opublikowane o poranku na "Rynku Kolejowym" zapewniając jednocześnie, że nieprawdą jest, że PKP Polskie Linie Kolejowe planują rozbiórkę linii kolejowych. Nigdy nie było i nie ma takich intencji. Żadne decyzje związane z likwidacją i rozbiórką linii kolejowych nie zostały podjęte przez organa decyzyjne spółki.

Tymczasem pan wiceminister Andrzej Massel mówi zupełnie coś odwrotnego: Pewien układ sieci został z PLK wynegocjowany i on jest rozwiązaniem dość zrównoważonym. Długość sieci zarządzanej przez PLK wynosiłaby 14-15 tys. km.Pozostała część sieci kolejowej zostałaby przekazana innym podmiotom ze szczególnym naciskiem na podmioty samorządowe.

Przypominam, iż aktualnie Polskie Linie Kolejowe zarządzają 19 299 km linii kolejowych. Zapowiedzi p. Massela pokrywają się więc z tym, o czym napisał p. Robert Wyszyński. Uważam jednocześnie, że przerzucenie kolejnego balastu na jednostki samorządu terytorialnego bez zapewnienia dodatkowych środków zakończy się degradacją i faktyczną likwidacją znacznej części sieci kolejowej.

Na zakończenie, pragnę zacytować dwa niezwykle ważne komentarze odnoszące się do wywiadu z p. Masselem:

{rak} napisał:

Najgorsze we wszystkich reformach PKP od wielu lat jest to, że likwiduje się jakieś lokalne zakłady i stanowiska związane z utrzymaniem infrastruktury, a cały czas rozbudowywuje się administrację. Przecież Targowa w Warszawie czy niektóre zakłady PLK zatrudniają absurdalnie dużo urzędników. Z kolei jak się pojedzie w teren to okazuje się że brakuje osób do naprawienia semafora, przejazdu czy naoliwienia zwrotnic... To nie lokalne linie genrują jakieś gigantyczne koszty bo przecież w większość z nich po 1989 roku w ogóle nie inwestowano. Problemem PLK jest nadmierna administracja i zarazem brak fachowców.

{Piotr} napisał:

(...) nie będzie 14 tys. km dobrze utrzymanych i wyremontowanych linii. Nei będzie. Bo oni od lat pokazują że nawet magistral nie potrafią utrzymać. Na CMK do dziś nie osiągnięto czasów jazdy sprzed 15 lat!!! I ty wierzysz że oni coś poprawią? Ja nigdy w te bajki nie uwierzę.
Bo tutaj nie chodzi o transport kolejowy, tu chodzi o pracę dla takich co nic nie umieją i nie chcą robić, za to mają tatę, ciocię, szwagra itp. tam gdzie trzeba. Rozumiesz?

Przecież teraz i tak PLK do wielu tysięcy km linii nie dokłada ani grosza - popatrz na Śląsk. Robert Wyszyński napisał bodaj rok temu, że Opolskie płaci za dostęp do torów 17 baniek rocznie. Gdzie jest ta kasa? Czy woj. opolskie widziało przez ostatnie lata adekwatne remonty za te pieniądze? Bieżące utrzymanie leży, nowe wos-y (przecież prędkości lecą z roku na rok), ale biurwa rośnie i ma się dobrze.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka